Tu kręcono m.in. powrót Laudy wiozącej rannego Wołodyjowskiego i sceny w Lubiczu.
– Na Białorusi – wspomina Jerzy Hoffman – zbudowaliśmy Wołmontowicze, Wodokty i Lubicz. Wymarzyliśmy sobie srogą zimę – zasypane chaty, psy wyjące na dachach – a trafiliśmy na ciężkie chmury, szarość. To wyglądało pięknie, ale obiektywy nie były w stanie tego zarejestrować. Powrót Laudy poszedł do kosza, co niemal zatrzymało cały film. (J. Hoffman, „Nie chwaląc się, jam to sprawił, „Gazeta Wyborcza”, rozm. J. Szczerba, 6-7.09.2014)