Konrad Krzyżanowski często dochodził do uniwersalnych rozwiązań malarskich w skromnych portretach swoich krewnych. Przykładem jest nagrodzony na Wystawie Międzynarodowej w Monachium w 1913 roku wizerunek Pelagii Witosławskiej, sparaliżowanej krewnej malarza, będący nie tylko wnikliwym zapisem wyglądu starej kobiety, ale także przejmującą metaforą tragizmu ludzkiego losu. Portretowanie kalekiej ciotki przeobraziło się w rękach wrażliwego artysty w uwiecznienie na płótnie przerażającego stanu destrukcji ciała zniszczonego wiekiem i chorobą.
Posługując się charakterystyczną techniką pospiesznego operowania pędzlem, zamaszystymi smugami tłustej farby, w kilku precyzyjnych ruchach, świadczących o niebywałej wirtuozerii, wymodelował artysta detale portretowanej. Paradoksalnie – bezlitosne obnażenie brzydoty schorowanego ciała, jego kruchości, wychudzenia i paralitycznego skurczu zaowocowało wizerunkiem porywającym prawdą wyrazu i pięknem formy plastycznej. W dążeniu do brutalnej ekspresji artysta posiłkował się kontrastowym światłocieniem oraz wyrafinowaną kolorystyką mrocznych czerni i brązów. Klamry kompozycji stanowią głowa i lewa ręka staruszki wydobyte z mroku oślepiającym światłem. Zwiędła, wysuszona twarz poraża drapieżną, karykaturalną charakterystyką. W rozpaczliwym spojrzeniu, w grymasie ust i rysunku zmarszczek odnajdujemy zarówno wyraz cierpienia i bojaźni portretowanej, jak i projekcję lęku i wzburzenia autora dzieła. Ale także odzwierciedlenie strachu, jaki przed starością, chorobą i śmiercią odczuwa każdy człowiek.
Interesuje Cię temat Visual arts?
Otrzymuj aktualności w spersonalizowanym newsletterze Culture Weekly
Wszystko gotowe
W tym tygodniu otrzymasz swój pierwszy newsletter Culture Weekly.