Zgodnie z tajnym protokołem paktu Ribbentrop-Mołotow, podpisanym 23 sierpnia 1939, Niemcy i Związek Sowiecki zaatakowały Polskę we wrześniu tego samego roku. Rozpoczęła się II wojna światowa.
"Jak każda siedmiolatka, cieszyłam się z tego lata, bo 1 września 1939 r. miałam pójść do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Wszystko było już przygotowane: tornister, potrzebne przybory szkolne, granatowy mundurek z marynarskim kołnierzem. Radość trwała krótko, bo tego lata nastąpiło pierwsze rozdzielenie rodziny."
Ze wspomnień Marii Brylowskiej (z domu Imiłkowskiej), 2008
Maria Brylowska o rozstaniu z ojcem wyruszającym na front we wrześniu 1939
Julian dowodził kompanią ciężkich karabinów maszynowych 19. pułku piechoty, wraz z którą walczył w okolicach Płocka. Został ranny podczas ostrzału artyleryjskiego i trafił do szpitala.
W wyniku przegranej wojny obronnej 1939 roku do niewoli niemieckiej dostało się ok. 420 tys. żołnierzy Wojska Polskiego – oficerowie do oflagów, szeregowi i podoficerowie do stalagów.
Korespondencja jeńca oflagu z rodziną była możliwa na specjalnych drukach listowych lub kartach pocztowych, pisana tylko kopiowym ołówkiem, sprawdzana przez cenzurę.
Przykładem takiej wojennej korespondencji są listy rodziny Szwajdlerów – miedzy ojcem zamkniętym w obozie Gross Born a żoną i dziećmi żyjącymi pod okupacją niemiecką. Franciszek Szwajdler z oddali wspierał żonę Stanisławę i pomagał jej w wychowaniu dzieci; oni słali mu pogodne listy, o swych codziennych sprawach i troskach.
"Kochany Tatusiu!
Jakże dziwne wrażenie sprawił na mnie Twój list. Na wrażenie to złożyła się pewność, że Ty choć z daleka – choć rozłączony od nas setkami kilometrów, jednak roztaczasz nad nami swą opiekę jak dawniej. (…) Często stojąc niezdecydowanie przed jakimś zagadnieniem, jakąś sprawą, zapytuję się w duchu jak Tatusiu byś postąpił, gdybyś znalazł się na moim miejscu. To przynosi mi łatwość i pewność decyzji".
Z listu Włodka do ojca do oflagu, 23 czerwca 1943
„Najdroższy Tatusiu! Ja dostałam promocję do klasy IV z wynikiem bardzo dobrym a Basia do klasy VII z wynikiem takim samym. W tych dniach wyjeżdżamy do Głowna na wakacje. Z niecierpliwością oczekujemy końca wojny i Twojego powrotu. Często sobie wspominamy i mówimy o Tobie. Ściska Cię i całuje Tenia.
Drogiego Tatusia całuje kochająca Basia”.
Kartka córek do ojca zamkniętego w obozie Gross Born, 6 lipca 1943
Fotografie Stanisławy Szwajdler oraz jej dzieci: Włodka, Basi i Teresy z okresu okupacji w Piorunowie, Warszawie i Głownie, 1941-1944. Niektóre ze zdjęć przesyłane były w listach Franciszkowi Szwajdlerowi, który przebywał w oflagu.
W latach 1939-1941, do czasu wybuchu wojny III Rzeszy z ZSRS, terytorium II Rzeczypospolitej znalazło się pod dwiema okupacjami – sowiecką i niemiecką.
Niemiecka polityka na terenie Generalnego Gubernatorstwa i terenów włączonych do III Rzeszy opierała się na eksterminacji i terrorze (masowe egzekucje, wysiedlenia, roboty przymusowe, obozy pracy, obozy koncentracyjne, uliczne łapanki, liczne zakazy i nakazy dotyczące życia codziennego), co miało na celu zastraszenie polskiego społeczeństwa i wymuszenie posłuszeństwa.
Życie pod okupacją niemiecką. Nielegalny handel i przekraczanie zielonej granicy.
Teresa i Barbara Szwajdlerówny pracują nad torbą; takie torby wyrabiały na sprzedaż, 1941-1943.
"Nie było Jej łatwo nakarmić
naszą podrastającą gromadkę! Była budka z papierosami w której sprzedawała
nieco papierosów monopolowych na które dostała koncesję i dużo tzw. „swojaków”
wyrabianych w naszym domu. Najlepiej nadawały się do tego moje małe rączki i
właśnie ja najszybciej nabijałam gilzy tytoniem. (…) Mamusia z Basią wyrabiała
ozdoby kwiatkowe z organdyny (broszki, przypinki do włosów) a obie razem
wyplatałyśmy sznurkowe torby. Włodek, „złota rączka” naprawiał zegarki, sprzęt
elektryczny i wyrabiał buty „sznuraki”."
Ze wspomnień Teresy
Rybickiej (z domu Szwajdler) „Moja Mamusia”, 2007
W grudniu 1941 roku sześcioosobową rodzinę Imiłkowskich z Plewna na Pomorzu wysiedlono do obozu w Potulicach. Numer obozowy rodziny Imiłkowskich wydany na ojca, 1941.
"Potem zapędzono nas do baraku.
Był nieogrzewany, zatłoczony, zimny i ciemny. Naszej sześcioosobowej rodzinie
przydzielono powierzchnię około 3m2. Leżeliśmy na gołej ziemi, w
barłogu, podłóg w baraku nie było. (…) Dzieci moczyły się, miały biegunkę, nie
było możliwości się umyć ani wysuszyć zmoczonej bielizny i odzieży, wszy,
pchły, dokuczał świerzb."
Ze wspomnień Marii
Brylowskiej (z domu Imiłkowskiej), 2008.
Zygmunta Imiłkowskiego wkrótce wywieziono do pracy przymusowej w fabryce samolotów w Gdyni.
Zaświadczenie Zygmunta Imiłkowskiego o grupie płacowej, 1944.
Płace robotników przymusowych były o wiele niższe niż Niemców. Pieniądze zarabiane przez Zygmunta Imiłkowskiego podczas pracy w Flugzeugwerk Gotenhafen przesyłane były na konto obozu w Potulicach i w rzeczywistości nigdy żadne wynagrodzenie nie zostało mu wypłacone.
Maria Brylowska o rozstaniu z matką, zabraną z obozu do pracy przymusowej w gospodarstwie.
"W
Potulicach w lagrze jest takie mieszkanie,
Kto się
tam dostanie, płakać nie przestanie.
Jak mnie
tam przywieźli, tak mnie przywitali,
Sukienkę
mi zdjęli, w kaftan mnie odziali.
Dali mi
tu chleba jak dębowy listek,
Jeszcze
się pytali, czy go zjadłem wszystek.
Nie
zjadłem, nie zjadłem, leży pode drzwiami,
Co
spojrzę na niego, zalewam się łzami.
Mówił mi
mój ojciec: moje drogie dziecię,
Przestań
się bojaźnić, smutne nasze życie.
A ja nie
słuchałem ojca, matki, brata
I tak zmarnowałem swoje młode lata."
Piosenka ułożona i śpiewana
po kryjomu przez dzieci z obozu w Potulicach
Śmierć dzieci w obozowej ochronce w Smukale. Współczesna wizualizacja do fragmentu wspomnień Marii Brylowskiej z 2008.
Na terenach pod okupacją niemiecką część ludności polskiej, uznanej za odpowiednią pod względem rasowym, zmuszano do podpisania Volkslisty (niemieckiej listy narodowościowej), co łączyło się z obowiązkiem służby wojskowej w Wehrmachcie. Wcześniej wydawano dokumenty, tzw. palcówki, co było pierwszą akcją weryfikacji narodowościowej na obszarach wcielonych do Rzeszy przeprowadzaną od listopada 1939.
Zdjęcie ślubne Wiktorii (z domu Piekorz) i Alojzego Lysków, 5 stycznia 1941.
Rodzina Lysków z Bojszów na Górnym Śląsku, jak większość Ślązaków, Kaszubów i Mazurów, została zakwalifikowana do trzeciej grupy narodowościowej (osoby mówiące w języku słowiańskim) i otrzymała ograniczone obywatelstwo III Rzeszy. Kiedy Alojzy Lysko, jako obywatel Rzeszy, chciał ożenić się z Wiktorią Piekorz – córką powstańca śląskiego, Polką, konieczne były specjalne zezwolenia urzędników.
Alojzy Lysko i jego młodszy brat Paweł w 1942 roku zostali powołani do Wehrmachtu. Ponieważ nie pracowali w kopalni, nie mieli wyjścia: ucieczka i ukrywanie się przed poborem równałyby się wywiezieniu rodziny do obozu. Wyjechali w marcu na szkolenia do Bawarii i Holandii.
"Ukochana Żono, niy wiymy, co nos czeko. Jakbych tak musioł na tyn
Ostfront wyjechać – starej się robić wszystko żeby swoji życi ratować, Mamy i
dziecka. To jest dlo Ciebie nojważniejsze zadani. Wszystko oddej, wszystko
opuść, bele byś ino przeżyła. Bo jo coś miarkuja, że to sie wszystko źle
skończy. Niech Wos Pon Bóg mo we swej pieczy."
Z listu Alojzego Lysko do żony Wiktorii,
Holandia, 15 stycznia 1943.
Paweł wcześniej trafił na front wschodni i zginął w 1943 roku pod Witebskiem. Alojzy już po przegranej Niemców pod Stalingradem został wysłany na Wschód. List z frontu do żony Wiktorii z 3 października 1943.
Po wojnie rodzina przez dwadzieścia lat nie miała żadnej pewnej wieści o losie Alojzego i Pawła, mimo podejmowanych poszukiwań. Dopiero w 1965 roku Wiktoria Lysko otrzymała pismo z niemieckiego urzędu [WASt – Wydział Informacji Wehrmachtu] z informacją o zaginięciu męża na Ukrainie w 1944 roku.
Alojzy zginął 12 stycznia 1944 roku na froncie wschodnim pod gąsienicami radzieckiego czołgu T-34, we wsi Jamki na północ od Kirowogradu.
Odrębną politykę prowadził niemiecki okupant w stosunku do polskich obywateli pochodzenia żydowskiego – zostali, jak wszyscy Żydzi, przeznaczeni na zagładę. Pierwszym etapem Holokaustu było zamykanie ludności żydowskiej w gettach, gdzie narzędziami eksterminacji była przymusowa praca, głód i codzienny terror.
"Pamiętam, że z jakimś
kolegą z podwórka kradliśmy cukierki. Przed sklepem były wystawione sugusy i
myśmy przebiegali, łapali cukierka i uciekali. Tak dla sportu. To, że jest
wojna i getto, nie znaczy, że się dzieci nie bawią. (…) To był 1940 rok. Wszystko co najgorsze było jeszcze przed nami."
Fragment wspomnień Joanny
Majerczyk z 2007 roku ze zbiorów POLIN Muzeum Historii Żydów Polskich, oprac. Marta
Cobel-Tokarska
Po konferencji w Wannsee w styczniu 1942 i decyzji o tzw. ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej, likwidowano getta i wywożono z nich ludność do obozów zagłady w Bełżcu, Sobiborze, Chełmnie, Treblince, Majdanku i Birkenau. Ofiarami Holokaustu byli Żydzi z Polski oraz z innych krajów przywożeni do niemieckich obozów zagłady zbudowanych na okupowanych terenach Polski.
"Jest akcja, i przez okno
widzę tłum ludzi stojących na dole, nie na podwórzu, chyba na ulicy. Tata idzie
za mamą i podtrzymuje ją, ja za nimi. I wydaje mi się, że zapomnieli o mnie i
jeśli nie pójdę, to nikt nie zauważy. Weszliśmy na górę. Wydaje mi się, że to
było ostatnie piętro. Nieduży pokój, gdzie już siedzieli inni ludzie. Myśmy się
dołączyli i usiedli na łóżku. Duża szafa, która stała w tym pokoju, została
przysunięta do drzwi, a za nią wszystkie inne ciężkie meble. Przez okno można
było wyjrzeć na podwórze. Nie pamiętam, żeby to ktoś zrobił. Słychać było dużo
strzałów, a także kroki idące pod górę. Niemowlę, które było w tym pokoju,
zapłakało i zostało uciszone. Wszyscy milczeliśmy, nie słychać było ani szmeru.
I zawsze od nowa jestem w stanie nadal odczuwać ten strach."
Szulamit Magen – córka
Natana Malczera, wspomnienie z warszawskiego getta, spisane w 1992.
Przedwojenne zdjęcie Maszy Majerczyk (siedzi na dole po lewej) z rodziną, m.in. siostrą Różą, jej mężem i trójką dzieci.
Masza Majerczyk podczas wojny zdobyła aryjskie papiery i ukryła 9-letnia córkę Joannę w zakładzie dla sierot, pomagała też innym Żydom przetrwać. Dzięki jej pomocy i znajdowanemu schronieniu uratowała Szulamit – córkę brata Natana, który zginął w Warszawie, a także Olę – córkę siostry męża. Siostra Maszy, Róża, z mężem i dwojgiem dzieci zostali wywiezieni z łódzkiego getta do obozu w Auschwitz-Birkenau. Ocalał tylko ich syn – Henryk.
Żydzi ukrywający się w czasie wojny poprzez przybranie fałszywej „aryjskiej” tożsamości musieli zdobyć odpowiednie dokumenty. Aryjskie papiery wyrabiały dla swoich członków organizacje podziemne, a także dla swoich podopiecznych Rada Pomocy Żydom „Żegota” (przy wsparciu komórki legalizacyjnej Armii Krajowej). Niekiedy swoje dokumenty przekazywali Żydom polscy znajomi. Papiery można też było kupić za ogromne pieniądze na czarnym rynku.
Karta meldunkowa Maszy Majerczyk na przybrane nazwisko Haliny Witkowskiej. Dokument wydany przez Arbeitsamt (okupacyjny Urząd Pracy) w Warszawie, 1942.
Joanna Majerczyk z koleżankami z zakładu dla sierot w Chotomowie, prowadzonym przez siostry zakonne, w którym matka znalazła jej bezpieczną kryjówkę, 1940-1943.
"Matka co tydzień
przyjeżdżała do mnie do zakładu i przywoziła mi jedzenie. Miałam taką walizkę
czy szufladę, w której trzymałam [to jedzenie]
pod kluczem. Bardzo przykre i bardzo niewychowawcze, tak nie dzielić się z
innymi głodnymi, ale tak było. Oczywiście dosyć głodno było w zakładzie, to
naturalne, w ogóle było głodno. Dużo dziewczynki myślały o jedzeniu, skąd to
jedzenie zdobyć. Były dwa dni w roku, kiedy człowiek najadał się do syta
dobrymi rzeczami. To była Wigilia i Wielkanoc."
Fragment wspomnień Joanny
Majerczyk z 2007 roku ze zbiorów POLIN Muzeum Historii Żydów Polskich, oprac. Marta
Cobel-Tokarska.
Jeszcze przed kapitulacją Warszawy zaczęły się tworzyć konspiracyjne struktury do walki z okupantem i podtrzymywania społeczeństwa na duchu. Powstawało Polskie Państwo Podziemne, obejmujące swym działaniem cały obszar II Rzeczypospolitej, stanowiące światowy fenomen zorganizowanego ruchu oporu. Pion wojskowy stanowiła Armia Krajowa – podziemne wojsko polskie.
"Ojciec schował mnie pod
łóżko, kazał być cicho, i żeby nie wiem co się nie działo, nie płakać.
Usłyszałam ciężkie kroki w korytarzu, w drzwiach stanęło dwóch uzbrojonych
gestapowców i jeden cywil mówiący po polsku, oraz skatowany Ignac. Zabrano ojca
i Ignaca. Polak zabrał nowe buty i stary zegar. Nie zdawałam sobie sprawy z
tego co się stało, było mi żal moich nowych butów. Z prowadzonych rozmów
usłyszałam, że Ignac na zlecenie organizacji AK ukradł w niemieckim biurze
maszynę do pisania. Wraz z moim ojcem mieli zlecone jakieś zadanie, o którym
nie rozmawiano."
Ewa Romaniec, „Romańce.
Historia pewnej rodziny", 2008
Jerzy Jasiński, członek AK i więzień obozu Auschwitz, opowiada o aresztowaniu i pobycie w obozie.
1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie – zbrojna operacja Armii Krajowej połączona z ujawnieniem się najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie. Miało na celu samodzielne wyzwolenie miasta przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Wobec wstrzymania ofensywy sowieckiej i ograniczonego wsparcia ze strony aliantów, przy jednoczesnym ataku wzmacnianych niemieckich sił, powstanie zakończyło się kapitulacją dopiero po 63 dniach. Straty oddziałów polskich wyniosły ok. 16 tys. poległych i zaginionych oraz 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku działań wojennych i masowych mordów życie straciło ok. 150 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy.
W jednej z ulicznych egzekucji cywilów zginęła Stanisława Szwajdler, jej siostra i syn. „Kochany Tatusiu! Nie ma już ich, zginęli wszyscy dnia 14 września zostali rozstrzelani przez Ukraińców – Matusia, Włodek i Dela. To takie straszne, okrutne. Teresa stosunkowo łatwo przeżywa. Czuję ogromny żal, że nie byłam z nimi. Tatusiu! cała nasza miłość i nadzieja w Tobie. Całuję Cię z całej siły, a tak gorąco jak jedyną najdroższą istotę. Basia”.
Po 17 września 1939 do niewoli sowieckiej trafiło kilkaset tys. żołnierzy, w tym ok 10 tys. oficerów. Decyzją władz Związku Sowieckiego z 5 marca 1940 roku jeńcy wojenni i więźniowie przetrzymywani w specjalnych obozach, zostali zamordowani przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Miednoje – łącznie 22 tys. osób. Ofiarami zbrodni katyńskiej byli przede wszystkim oficerowie, podoficerowie i rezerwiści WP, także funkcjonariusze policji, Korpusu Ochrony Pogranicza, służby więziennej.
Kazimierz Młyńczak – policjant z Wileńszczyzny, po wybuchu wojny został internowany na Litwie. Po aneksji państw bałtyckich przez ZSRS trafił do obozu w Kozielsku, skąd został deportowany do Murmańska, a później przez półwysep Kola do Archangielska.
Na zajętych przez Armię Czerwoną wschodnich terenach II Rzeczypospolitej od lutego 1940 roku do czerwca 1941 trwały wielkie deportacje ludności polskiej w głąb ZSRS. Deportacje objęły rodziny oficerów, urzędników, policjantów, prawników, lekarzy i innych przedstawicieli polskiej inteligencji. Dziesiątki tysięcy nie przeżyło nieludzkich warunków transportu i niezwykle ciężkich warunków życia na Syberii czy w Kazachstanie.
Janina Reich, deportowana z matką i rodzeństwem w kwietniu 1940 roku. Wspomina aresztowanie i wywiezienie do Kazachstanu.
Dwaj bracia Janiny trafili do Armii Andersa, a dwie siostry znalazły się w obozie dla dzieci w Indiach. Janina pozostała z matką, potem wcielona do Dywizji Kościuszkowskiej, z którą doszła do Warszawy w 1944 roku. Ojciec aresztowany w roku 1944, zmarł w więzieniu. Z matką, której udało się wrócić do Polski z ZSRR, spotkała się dopiero po demobilizacji w 1946 roku.
W kwietniu 1940 roku Zofia Młyńczak z ośmioletnim Jerzym i dwunastoletnim Waldemarem zostali wywiezieni do Rosji, w rejon Nowosybirska, a później do kołchozów w Kraju Ałtajskim. List Zofii z zesłania do rodziców, 1 grudnia 1940.
W 1940 roku Czesław Blicharski z Tarnopola wraz z braćmi próbował przedostać się na Zachód do Wojska Polskiego, ale zostali złapani na granicy węgierskiej. Został uwięziony i zesłany do łagru na Syberii.
Kartka Ireny Stryjak z zesłania do kuzynki męża w okupowanej Polsce, 1941.
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 roku, doszło do rozmów między Polskim Rządem na Uchodźstwie a Stalinem. Zawarto układ Sikorski-Majski, na którego podstawie rozpoczęto formowanie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Do oddziałów zgłosiło się ponad sto tysięcy polskich obywateli, którzy trafili do więzień i łagrów po agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku. W 1942 Armia Andersa została ewakuowana na Bliski Wschód, w tym 75 tys. żołnierzy oraz 41 tys. cywilów.
Kazimierz Młyńczak w 1941 roku zgłosił się do formowanych w Tatiszczewie oddziałów Armii Andersa. W marcu następnego roku opuścił ZSRS jako żołnierz. W oddziałach żandarmerii przeszedł szlak II Korpusu przez Irak, Iran, Palestynę i Egipt do Włoch.
Paszport wyrobiony w Bagdadzie przez Kazimierza dla rodziny, 1943.
Gdy dowiedział się o deportowaniu żony i synów na Syberię, podejmował starania wydostania ich.
Hilaria Borowska z Białegostoku w 1941 została deportowana na Syberię. W 1942 ostatnim transportem z Krasnowodzka opuściła ZSRS. Dostała się do obozu w Pahlewi (Iran), dołączyła do Armii Andersa i znalazła zatrudnienie w kwatermistrzostwie.
Hilaria Borowska z Armią Andersa przeszła bliskowschodni szlak do Egiptu, skąd po wojnie w 1947 wyjechała do Anglii. W 1975 odtwarza tę trasę z czasu wojny dla swojej córki, która chciała odbyć podróż śladami matki.
"Posyłam Ci dla orientacji
mapkę moich podróży tam. Z Teheranu jechaliśmy na początku kwietnia pociągiem
(przeszło sto tuneli) do Ahwazu, z Ahwazu samochodami do Basry, z Basry do
Bagdadu pociążkiem (bo małe wagoniki) – wiał chamsin całą drogę, na krok nic
nie było widać, tylko czerwony pył pustynny wirujący i wyjący. Z Bagdadu
samochodami cztery dni do Jerozolimy, sama pustynia i kamienie czarne, ani
trawki na drodze. Dopiero po przekroczeniu granicy Palestyny zaczęły się pola
uprawne. W kwietniu tam już było bardzo ciepło, chodziłam w lekkim drelichowym
mundurze – spódnica, popelinowa koszula, krótkie rękawy."
Z listu Hilarii Stryjak do
córki Barbary, 29 kwietnia 1975.
Największym zgrupowaniem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie był II Korpus Polski, sformowany głównie z jednostek Armii Andersa. W 1944 roku brał on udział w kampanii włoskiej, szczególnie chlubnie zapisując się w bitwie o Monte Cassino, a potem wyzwalając Ankonę i Bolonię.
Ruiny miasteczka Piedimonte po ofensywie (obok Monte Cassino), 1944.
"18.4.1944 r. z Carpinony
przyjazd do Venafro i przygotowywanie się do ofensywy na Monte Cassino. Tu nie
było ni spokojnego jadła i spania a o życiu i przyszłości było dużo różnego
gadania. W nocy dnia 11 maja 1944 o godzinie 11.00 stanąłem na sygnale
alarmowym, na niebie ukazał się wielki pożar z wyrzucanych i rwących się pocisków
wszelkiego rodzaju armat."
Fragment z pamiętnika
Kazimierza Młyńczaka „Życiorys mój”.
Czesław Blicharski wraz z Armią Andersa wydostał się z ZSRS. Po zgłoszeniu się do lotnictwa trafił do Anglii, gdzie przechodził odpowiednie kursy pilotażu. Ostatecznie został wyznaczony na bombardiera i po przeszkoleniu dostał przydział do Dywizjonu 300.
W lutym 1946 roku rząd brytyjski postanowił rozwiązać Polskie Siły Zbrojne. We wrześniu zgodził się na utworzenie Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia. Miał on złagodzić proces demobilizacji, przez odpowiednie przygotowanie żołnierzy do życia cywilnego. Żołnierzy rozmieszczano w byłych obozach wojskowych, np. w Foxley, który funkcjonował do 1955 roku.
Irena Stryjak, deportowana w kwietniu 1940 do ZSRS, dotarła do ośrodka organizacyjnego Armii Andersa w Guzarze, ale w lipcu 1942 roku zmarła z wycieńczenia i chorób. Jej mąż Julian, który w 1939 trafił do niewoli niemieckiej, dowiedział się o śmierci żony dopiero w 1945, kiedy był we Francji, w polskim wojsku.
"Panie Julku! Takie byłyśmy
szczęśliwe, wreszcie po okropnej tułaczce wśród okropnych warunków znalazłyśmy
się pośród swoich i w wojsku. To przecież były nasze marzenia – ale niestety
niedługo trwała nasza radość. (…) Odwiedzałam
ją w szpitalu, marzyła wciąż o powrocie, mówiła bez przerwy o Panu, Rodzicach,
Jance."
Z listu do Juliana Stryjaka
od Ireny Rychlickiej, która była obecna przy śmierci jego żony, 14 XII 1945.
Po wojnie tysiące ludzi nie miało wieści o swoich bliskich. Organizacje cywilne, a także wojskowe pomagały w poszukiwaniach i łączeniu rodzin. Polskim obywatelom taką pomocą służył przede wszystkim Polski Czerwony Krzyż. Pismo ze stycznia 1944 roku z Polskiego Czerwonego Krzyża informujące o śmierci Ireny Stryjak w 1942, otrzymane przez jej męża Juliana Stryjaka w końcu 1945 roku.
"Był gorący dzień lata,
pamiętam powrót ojca do domu. Nie poznaliśmy go, był przygarbiony, niepodobny
do tego, jakiego zapamiętałam z czasu, kiedy nas rozdzielono w grudniu 1941
roku. Wydawał się podobny do żebraka."
Ze wspomnień Marii Brylowskiej (z domu Imiłkowskiej), 2008.
Franciszek Szwajdler po wojnie pozostał w Niemczech. Nie mógł wrócić do Polski w obawie przed represjami ze względu na przedwojenną działalność polityczną w strukturach Stronnictwa Narodowego, uznawaną za wrogą ideologicznie (tak samo jak wszelkie inne kierunki polityczne) przez nową władzę komunistyczną w Polsce. Przed wyjazdem w 1950 roku do Nowego Jorku przyjechał na krótko do kraju tylko po to, by zobaczyć się z córkami. Ten moment wspomina córka Teresa.
"Miałam 12 lat, nie umiałam
pisać ani czytać. (…) Po przyjściu z obozu na wolność nie otrzymywaliśmy żadnej
pomocy. (…) Ten czas po wojnie, prawie do roku 1956, był dla nas też trudny i
pełen wyrzeczeń. Ale byłam szczęśliwa, że byłam z rodzicami, z rodzeństwem, że
mogłam chodzić do szkoły."
Ze wspomnień Marii Brylowskiej (z domu Imiłkowskiej), 2008.
Kurator—Ewa Wójcicka